Czasem, w życiu każdego z nas, przychodzi moment, gdy musimy stawić czoła niełatwym wyzwaniom. Dla mnie takim wyzwaniem był przewóz świeżych owoców. Szybko okazało się, że przewożenie jabłek to nie tylko sprawa zapakowania ich do bagażnika. O nie! Chodzi tu o całkiem spory zestaw przepisów dotyczących transportu towarów spożywczych. Czasami aż mi się przypomina, jak dumnie stałem z tymi jabłkami w dłoniach i myślałem, że wszystko jest pod kontrolą. No cóż… Po kilku godzinach stania w korku zdałem sobie sprawę, że moje jabłka niekoniecznie mają ochotę na taką przygodę.
Przepisy te mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa konsumentów oraz ochrony zdrowia publicznego. Nie można bowiem traktować transportu produktów spożywczych jak wakacyjnej przejażdżki na rowerze. Każdy produkt wymaga odpowiednich warunków – temperatury, wilgotności czy nawet wentylacji.
Wydaje mi się, że najważniejsze w tym wszystkim jest zrozumienie specyfiki tego procesu. Transport mięsa wymaga zupełnie innych zasad niż przewóz warzyw czy nabiału. A co najgorsze? W każdej chwili możesz natknąć się na kontrole sanitarno-epidemiologiczne! Kiedyś widziałem kierowcę ciężarówki, który miał pełne ręce roboty przy przeszukiwaniu swojego pojazdu przed taką kontrolą – wyglądał przy tym jakby szykował się do egzaminu maturalnego.
Pierwsza rzecz – temperatura. Produkty wymagające chłodzenia muszą być transportowane w odpowiedniej temperaturze przez cały czas trwania przewozu. Nie bez powodu mówi się: „Nie ma zimnego piwa bez lodówki”. Chociażby dlatego warto zaopatrzyć się w odpowiednie chłodnie czy urządzenia umożliwiające utrzymanie temperatury.
Kolejna rzecz to higiena pojazdu i opakowań. Musisz pamiętać o tym, że nawet najlepsza logistyka nie uratuje sytuacji, jeśli twoje auto przypomina miejsce po huraganie zamiast zadbanego miejsca pracy. Zdarzyło mi się raz zapomnieć o czyszczeniu wnętrza po przewozie przypraw… do dziś nie mogę wyjść ze zdziwienia ile oregano można znaleźć we wnętrzu furgonetki!
A teraz krótka lekcja historii współczesnej biurokracji! Czy kiedykolwiek słyszałeś o obowiązkowych dokumentach? To coś więcej niż tylko potwierdzenie zakupu w sklepie spożywczym! Na przykład faktura handlowa czy dowód dostawy powinny być zawsze pod ręką podczas transportu.
Jeśli chodzi o moje doświadczenie, to właśnie dokumentacja była moim najgorszym koszmarem podczas jednej z pierwszych dostaw pieczywa. Zgubiłem jeden z ważnych formularzy i prawie zrobiłem sobie samobójczy strzał we własnej reputacji jako kurier. Od tamtej pory nauczyłem się dbać o papierkową robotę równie mocno jak o sam produkt.
Niezależnie od tego jak dobrze przygotujesz się do transportu towarów spożywczych, zawsze istnieje ryzyko pojawienia się problemów prawnych związanych z naruszeniem przepisów sanitarnych lub transportowych. Kary mogą być dotkliwe i niewygodne niczym za ciasne buty na weselu – chcesz tańczyć dalej, ale niczego nie da się ukryć!
Miałem znajomego kucharza, który wpadł w tarapaty przez źle przechowywane jedzenie i skończył płacąc sporą grzywnę tylko dlatego, że pomylił daty ważności na etykietach… Wyglądało to komicznie wtedy dla wszystkich poza nim.
Prowadzenie firmy zajmującej się przewozem produktów spożywczych wymaga solidnej wiedzy na temat obowiązujących przepisów oraz umiejętności organizacyjnych. To może wydawać się trudne i skomplikowane (a czasami wręcz absurdalne), ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki – będzie łatwiejsze niż próba zamknąć talerz pełen sałatki owocowej podczas jazdy samochodem.
Pamiętajcie więc: nigdy nie lekceważcie procedur ani zaleceń dotyczących przewozu żywności! Twoje owoce zasługują na lepsze traktowanie niż ja podczas ostatniej kontroli drogowej!